niedziela, 18 grudnia 2016

2. Dostrzegać to co niestrzegalne

Widzieć ko­lor w bez­bar­wnych dniach, czuć za­pach bez­wonnych roślin, dostrzegać miłość tam gdzie o niej zapomniano, takim mottem życiowym kierował się Naruto Uzumaki. Można było wręcz rzec, iż był on dość prostolinijnym człowiekiem. Chodź kierowała jego życiem dość wybujała fantazja i nad wyraz wybuchowy charakter. Cóż Naruto był po prostu ekspresyjnym człowiekiem i nigdy nie starał się tego ukryć. Teraz mimo tego, że nagle dowiedział się o tym, że będzie musiał zmienić szkołę, a wymagała tego owa przeprowadzka rodziców, to wcale nie był nastawiony do tych zmian negatywnie. Owszem w starej szkole miał wielu znajomych. I ciężko było mu się z nimi rozstać, ale starał się podchodzić do sprawy optymistycznie. Był bowiem osobą nad wyraz otwartą, więc nie miał problemu z nawiązywaniem nowych znajomości. Wczoraj akurat miał pecha, gdy pierwszego dnia przez przypadek zderzył się z pewnym wrednym draniem. Który mimo przeprosin i szczerych chęci pomocy ze strony Naruto, zachował się jak ostatni cham. Jakby miał Naruto dosłownie za nic! Podły, zimny, odrażający typ, ale przynajmniej teraz już będzie wiedział, że nie chcę mieć więcej z nim nic do czynienia. Przezorność podpowiadała mu, że od takich typków należy się trzymać daleko. Nagle jego myśli przerwał dość silny cios w głowę.
- Naruto! - krzyknęła mama już całkowicie wyprowadzona z równowagi.
- Ale mamo! Nie musiałaś tak mocno...
- Wołam Cię już od godziny z dołu, kiedy masz zamiar zejść!? Zaraz spóźnisz się do szkoły!
- Już, już schodzę, wezmę tylko plecak i zaraz...
- Stój! Śniadanie weź, bo będziesz głodny - powiedziawszy to, podała mu pakunek z szelmowskim uśmiechem na twarzy
- Oj mamo, mogłem sam sobie zrobić, nie trzeba było, naprawdę.
- No już nie marudź mi tu.
- Dziękuję jesteś kochana - pocałował ją mocno i zaraz zleciał po schodach na dół nie czekając na odpowiedź.
Droga do szkoły mu się niemiłosiernie dłużyła, bo niestety jak to on, nie zdążył na autobus. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pogoda była nadzwyczaj ciepła, zważając na fakt że była już późna jesień. Minął kilka małych butików i właśnie kierował się na przejście dla pieszych, przystanął czekając na zmieniające się światło. Nie minęło więcej niż pięć minut i przeszedł bezpiecznie na drugą stronę. Jeszcze tylko przejdzie przez park i będzie u celu, więc nie było tak źle mimo jego słabej orientacji w terenie, droga do szkoły była wystarczająco prosta do zapamiętania. Szedł więc przed siebie żwawym krokiem słuchając muzyki z telefonu, aż przed oczami zamajaczył mu budynek szkoły. Będzie murowane spóźnienie, ale cóż poradzić pomyślał wchodząc do środka, mijając pokój nauczycielski, zmierzył szybko do szatni zmienić obuwie. Gdy już tylko dotarł do klasy, nieśmiało wychylił się zza drzwi, przy czym wylewnie przeprosił nauczyciela Języka Polskiego za swoje spóźnienie. Lekcja minęła mu szybko, poprosił jeszcze tylko ładną i zarazem miłą koleżankę z ławki obok o notatki, by móc na przerwie uzupełnić, niezbędny materiał. Niedługo rozległ się dzwonek, a dziewczyna z ławki obok nagle wychyliła się w stronę Naruto.
- Jestem Hinata - powiedziała piękna długowłosa dziewczyna, po czym delikatnie się zarumieniła.
- Emm.. Naruto. Naruto Uzumaki. Miło mi Cię poznać.
- Mn..ie mnie również! - pisnęła speszona opuszczając głowę
-  Serio dzięki za notatki, zaraz przepisze i Ci je oddam.
Naruto szybko uporał się z zaległościami i jeszcze raz wylewnie dziękując, oddał zeszyt już skrajnie speszonej dziewczynie. Następnie udał się na korytarz, a tam niestety pierwszą osobą jaką zobacz były czarne oczy tego wrednego typka.
- Widać dalej nie potrafisz chodzić - powiedział Uchiha na którego prawie wpadł Naruto.
- Nie moja wina, że gdzie pójdę tam muszę spotkać na swoje nieszczęście ciebie!
- A co to niby ma znaczyć? Odpowiedział z nutką pogardy w głosie Sasuke
- Właśnie co to ma znaczyć! Nagle doskoczyła do Uzumakiego różowowłosa dziewczyna.
- He? Nie rozumiem... odpowiedział nieco zbity z tropu blondyn.
- Pytałam co to ma niby znaczyć! Jak śmiesz się tak odzywać do Sasuke!?
- A ty co, jego adwokat? -zapytał prześmiewczo Naruto.
- Jak śmiesz ty mały gnoj..
- Sakura - powiedział nieco głośniej Sasuke.
- Taak - dziewczyna wlepiła w niego z uwielbieniem duże niczym spodki zielone oczy.
Naruto przez chwile widząc te scenkę pomyślał, że zaraz laska zacznie mu bić pokłony. Więc wzdrygnął się nieznacznie z niesmakiem w udawanym odruchu wymiotnym.
- Bądź tak miła i..- obrócił się, patrząc już bezpośrednio na nią - spływaj- rzekł Uchiha.
- Ale, alee.
Dziewczyna chciała coś dodać, jednak Uchiha tylko spojrzał na nią tym swoim lodowatym, przeszywającym na wskroś wzrokiem, nie znoszącym sprzeciwu. Tak więc dziewczyna ulotniła się w ułamku sekundy. Nim Naruto zdążył zareagować na tą irracjonalną sytuację, w której ostało mu się znaleźć.
-Tak więc, posłuchaj mnie uważnie blondasku- zaczął czarnooki
- Wiec, że w tej szkole rządzę ja, cokolwiek zrobisz, ziewniesz, kichniesz, mrugniesz, nawet to że oddychasz, jest podporządkowane tylko i wyłącznie mojej dobrej woli. Po czym zbliżył się do niego nieznacznie, by szepnąć mu wprost do ucha .
Dobrze Ci więc radzę, od teraz uważaj na swoje plecy.
I tak zostawił blondyna w totalnym osłupieniu, na wpół otwartymi ze zdziwienia ustami. Nagle zagrzmiał dzwonek, przez co Naruto odzyskał rezonans.
Jakby tego było mało, to teraz będzie prześladował go jakiś psychopata, który ma maniakalny zapędy władcze. A co gorsze to nikt z obecnych na korytarzu nawet nie ośmielił się odezwać, bo nagle wszyscy zamarli, by powrócić do życia dopiero po tym gdy nawiedzony kontroler opuścił korytarz. Co się do cholery dzieję w tej szkole!? I kim jest ten gościu, który uważa się za pana i władce! Co tu jest grane!? Gdy po tym wszystkim co zaszło, siedząc w ławce, na następnej lekcji już nie potrafił się skupić, może dlatego że jego myśli  wciąż krążyły koło tego dziwnego typka. Zajęcia szybko płynęły i nim Naruto zdążył się zorientować dzień w szkole dobiegł końca. Postanowił jednak przejść się spacerkiem do domu i porozmyślać, nie chciał teraz gnieść się w autobusie szkolnym z rozdartymi rówieśnikami. Właśnie mijał przystanek autobusowy, gdy ktoś zastawił mu drogę. Oczywiście był to nikt inny jak ten wredny drań Uchiha. Naruto skrzywił się nieznacznie, na samą myśl o tym paskudnym typie.
- Czego chcesz? -spytał donośnie blondyn.
- Nie tym tonem -zasyczał ze wściekłością, przez co Naruto wzdrygnął się, chociaż starał się nie okazywać draniowi strachu.
- Idziemy -powiedział tylko i odwrócił się napięcie nie patrząc już na do reszty skołowanego blondyna.
- Niby czemu mam za tobą iść, co?
- Ponieważ masz robić to co Ci każe, rozumiesz? -powiedział drwiąco Sasuke, a Naruto wyczuł nutkę irytacji w jego głosie. Więc wolał się już nie odzywać, nie był przerażony co to to nie, owszem odczuwał lekki strach, ale to ciekawość głównie górowała i to właśnie dlatego postanowił za tym dupkiem pójść. Ledwo skręcili w boczną uliczkę, a zobaczył zaparkowane nowiusieńkie czarne Lamborghini.
- Wow! -gwizdnął Uzumaki z uznaniem.
- Nie mów mi, że to twoje cacko- dodał po chwili.
Sasuke na to tylko bezczelnie się uśmiechnął. Ale Naruto nie miał zamiaru już tego komentować. W końcu kto bogatemu zabroni, nic dziwnego że ma taki paskudny charakter, skoro jest tak rozpieszczony.
- Na co czekasz? Wsiadaj.
- Już , już- Naruto pośpiesznie wskoczył do auta i zapiął pasy. Cóż bezpieczeństwo przede wszystkim.
- No to dokąd jedziemy zapytał blondasek bez namysłu.
- Nie mamy konkretnego celu- odpowiedział na to Sasuke.
- O czyli przejażdżka, jak fajnie, tylko nie wiem czemu akurat wybrałeś mnie, czyżbyś tak bardzo mnie polubił? - powiedział Naruto z wyczuwalną dozą ironii .
- Można rzec, że brakuję mi darmowej rozrywki, a twój ograniczony intelekt mi ją zafunduję.
- Co powiedziałeś!? Draniu nie obrażaj mnie! -Uzumaki poczerwieniał z nagłego przypływu wściekłości.
- Jesteś doprawdy zabawny- rzekł Uchiha i ruszył z piskiem opon w stronę bramy wyjazdowej.
Jechali tak przez jakieś pół godziny, Naruto zauważył że coraz bardziej oddalają się od miasta, widząc majaczący nieopodal las, zląkł się i teraz mógł przyznać sam przed sobą, że zdjął go strach.
- Co my tutaj robimy? -spytał Naruto lekko zachrypniętym głosem.
- Właściwie to nic. Odpowiedział krótko Sasuke i zaparkował na wjeździe do lasu.
- Nie podoba mi się tutaj - krzyknął Naruto.
- Tobie nie musi się podobać, miałem zamiar się przejść.
- No to mogłeś sobie sam tutaj przyjechać -odpowiedział spanikowany już do reszty blondyn.
- Przestań narzekać- warknął Sasuke, odpinając przy tym swój pas bezpieczeństwa.
- J...ja chcę wrócić do domu! Odwieź mnie natychmiast! -krzyknął Naruto piskliwym głosem.
- Chyba sobie kpisz! -przysunął się bliżej czarnooki.
- Odwieź mnie! - stawiał na swoim uparcie.
- Chwila ty się boisz, prawda? -stwierdził triumfalnie brunet.
- Niby ciebie? W życiu! Już mówiłem, że mi się tu po prostu nie podoba.
- Czyli mam rozumieć, że nie wyjdziesz z samochodu- Sasuke zerknął na niego z umiarkowanym zainteresowaniem.
- Nieee! -krzyknął blondyn patrząc wprost w czarne tęczówki. Czuł się jak zaszczute zwierzę, czekające na śmierć z rąk swojego oprawcy. Sasuke był drapieżnikiem, on jego ofiarą. Czemu był taki głupi i naiwny, dlaczego w ogóle wszedł do jego samochodu, to tak jakby sam podał mu siebie na tacy.
-Wyglądasz jak zaszczuty królik- stwierdził Uchiha uśmiechając się przy tym groźnie.
- Bo tak się czuję... odpowiedział skrępowany.
- Czyli ty jesteś królikiem, a ja złym wilkiem- szepnął groźnie brunet.
Naruto nagle zobaczył błysk w tych przerażająco ciemnych oczach i nim zdążył zareagować, Uchiha przyparł go do drzwi samochodu, unieruchamiając mu ręce i jakąkolwiek możliwość ucieczki. Nagle pocałował go zaborczo, miażdżąc mu usta, tego Naruto to się w ogolę nie spodziewał. Starał się odpychać, ale Uchiha był dużo silniejszy, więc na nic się zdały jego marne próby ucieczki.
Gdy poczuł język na swych wargach, sapnął w szoku, co czarnooki uznał za zaproszenie, wpychając mu język do rozwartych ust. Uzumaki zaczął spazmatycznie łapać powietrze, Sasuke za to przeniósł się z jego ust na szyje. Znacząc ją mokrymi śladami i delikatnie przygryzając, wypuścił  ze stalowego uścisku dłonie Naruto, by móc dobrać się do spodni oszołomionego blondyna. Zimna dłoń  na rozgrzanym członku Uzumakiego, była nie do zniesienia. Tego było już za wiele, dla delikatnego Naruto. Nikt nigdy go tak nie dotykał. Ale on wcale tego nie chciał. Poczuł odruchy wymiotne, dygotał z przerażenia na całym ciele, aż w końcu wpadł w histerię i zaczął łkać.
- Pro...proszę nie rób mi krzywdy, proszę.
Nagle Sasuke przestał, odskoczył od niego jak oparzony, a Naruto rozpłakał się już na dobre.
- Przestań ryczeć, do niczego tak naprawdę nie doszło! -krzyknął Sasuke na Naruto, który jak na komendę przestał płakać, byle tylko nie rozzłościć bardziej bruneta.
- Odwiozę Cię do domu... Naruto, słyszysz?
- Taa.. tak.

 Naruto całą drogę powrotną milczał jak zaklęty. Kurczowo trzymając się za plecak szkolny, czuł że aż palce mu pobielały, od tego uścisku. Sasuke odezwał się tylko raz, pytając o adres blondyna, pod który go mógł zawieść. Nie minęło więcej niż pół godziny i byli już na miejscu.
- Jesteśmy, możesz wyjść Naruto.
Tylko to powiedział, ale czego można się było po takim dupku spodziewać, przecież go nie przeprosi, tacy jak on nigdy nie przepraszają. Nie byłby wstanie przełknąć swojej dumy. Naruto nic nie odpowiedział, po prostu wyszedł bez słowa. Wszedł do domu i od razu skierował się na górę do swojego pokoju.
- Naruto, kochanie wróciłeś - zawołała za nim mama.
- Nie jestem głodny, pójdę do siebie.
- Synku, ale...- powiedziała zmartwiona mama i już chciała do niego iść, ale za rękę złapał ją Minato.
- Zostaw go, nasz syn dorasta, pozwól mu pobyć czasem samemu. A jeśli będzie chciał Ci się zwierzyć, to zrobi to sam z własnej woli.
- Może... może masz rację- odpowiedziała Kushina.
Naruto wszedł pod ciepły prysznic, starając się uspokoić. Ciepła woda powoli łagodziła jego zszargane nerwy. Dlaczego ja myślał, dlaczego zawsze mnie coś takiego spotyka. Ten wredny dupek, nie daruje mu tego. Jestem beznadziejny, nawet nie potrafiłem mu się przeciwstawić, owszem był silniejszy, ale mnie to wszystko przerosło, po prostu nie spodziewałem się tego. Gdy już się wykąpał i wysuszył włosy ręcznikiem, oklapł ze zmęczenia na łóżku. Staraj się wszystkie dzisiejsze wydarzenia jakoś sobie w głowie poukładać. Przed oczami Naruto pojawiła się twarz tego drania, zimne dłonie na jego rozgrzanym ciele, usta całujące go tak zachłannie, nie mógł sobie przypomnieć ich smaku, był wtedy zbyt przerażony.
Nie, nie, nie!- krzyknął na głos. Nienawidzę tego wrednego dupka i jego paskudnej gęby. Koniec kropka. Co więcej zastanawiała go sytuacja która miała jeszcze miejsce na szkolnym korytarzu. Naruto nie potrafił tego racjonalnie wytłumaczyć, co tam tak naprawdę zaszło. Ludziom wokół odjęło mowę, nikt z obecnych nie ośmielił się odezwać. Jakby nagle jego życie zmieniło się w czarno-biały film, w którym liczy się tylko język ciała, słowa nie grają roli. Prawda jest jedna i należy pamiętać o tym, że owy film ma opisany scenariusz dla każdego z nas, a na końcu nigdy nie ma happy endu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz